***
W oryginale Franklin a u nas został Franek...tak po prostu :)
Miał tylko przewakacjować przerwę szkolaną a został na stałe, no i jest:)
Nie gubi sierści, nie hałasuje, łatwy i ekonomiczny w utrzymaniu
(dieta modelki czyli jeden liść sałaty raz na dzień;
też bym tak chciała, ale lubię gotować, piec i jeść)
Do tego jest jednym z najmniej komunikatywnych zwierząt domowych:
nie podaje łapy, nie łasi sie i nie aportuje
(pomimo uporczywej tresury!)
Do tej pory nie potrafię zrozumieć
dlaczego moja rodzina się na mnie dziwnie patrzy
kiedy rzucam hasło "weź żółwia na spacer" :)
Zdjęcie na wyzwanie Art Piaskownicy
i mój model
Francesco!!!
Tutaj Franek "puszczał oko",
ale nie potrafiłam tego odpowiednio uchwycić...
Z serdecznymi pozdrowieniami
z pięknie słonecznego Wietrznego Miasta:)
OMG on jest super...i taki zdyscyplinowany / widac po oczch :0)/ ...jak mu powiesz na podloge to nie wskakuje na stol....podrap po skorupce Frania ode mnie albo gdzie tam lubi ...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny :-) Mój Franklin w wodzie mieszkał i jadł specjalne chrupki.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobnego, także ze szkoły na przechowanie.: -) Chodził po całym domu i ...bawił się z kotami... Niestety, musiałam go oddać po wakacjach.
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki mu zrobiłaś - bardzo dostojnie się na nich prezentuje.
Pozdrawiam serdecznie!